Korki z życia

by Józia

Czytam książki – liż mi stopy.

7 Comments

394567_410050515760660_1100607695_nCzyli co się dzieje, kiedy ktoś nie rozumie, o co chodzi w czytaniu.

Polubiłam pewien fanpage o facetach z  książek Jane Austen i jej podobnych, bo, co jak co, ale miło czasem popatrzeć na dupy.

936713_410456365720075_1302524578_n

Ach, jej.

No ale do rzeczy: okazało się, że oprócz tego zamieszczają także obrazki propagujące czytanie, typu:

183114_411342525631459_1151141211_n

524639_409800232452355_1189253548_n

179445_410554752376903_1309275627_n

Omg.

Rozumiałam jeden taki post. Dwa. Ale ich są dziesiątki. I szczerze? Tak mnie to irytuje, że mam ochotę powyrywać im te “duże kubki z parującą gorącą czekoladą” i wylać na łeb, a tymi “cieplutkimi kocykami” zadusić. Masz, odpływaj w ten swój świat wyobraźni, dziwko.

Dlaczego?

Nie wiem jak dla was, dla mnie, jeśli ktoś umieszcza taki obrazek, to robi to nie dlatego, że lubi czytać – bo gdyby naprawdę lubił czytać, to prędzej umieściłby jakiś cytat, który go zaintrygował, czy coś – tylko dlatego, że pragnie ogłosić światu, że czyta. I teraz – po jaką cholerę ogłaszać światu, że czytam? Przecież to jest jak informowanie wszystkich, których znam, że oddycham albo chodzę. Czym tu się podniecać?

No cóż. Wiadomo – czytanie książek jest git. Poza zbawiennym wpływem na ortografię i interpunkcję, rozwija wyobraźnię i – co najważniejsze – uczy myślenia. Stąd prosty wniosek – kto dużo czyta, dużo myśli, więc jest mądry. Rzecz w tym, że taka prawidłowość nie zajdzie, jeśli będziesz czytać bez myślenia. I nie mówię, że w takim razie trzeba czytać tylko jakieś pierdolone opowiastki filozoficzne, bo to może być cokolwiek, kryminał, romans albo przygodówka, cokolwiek, co zatrzymuje cię na chwilę i sprawia, że robisz “o kurka, no ta” i zastanawiasz się nad swoim życiem. Powiedziałabym nawet, że przez czytanie książek zbyt dla siebie mądrych można sobie wyrządzić krzywdę.

Dlaczego? Bo to jest tak, że interesujące dla człowieka są rzeczy, które są na tylko odrobinę wyższym poziomie intelektualnym niż on sam. I tak jest z czytaniem, że łapiesz kolejne levele. I jak już trochę się zmądrzeje, to seria “Nie dla mamy, nie dla taty, lecz dla każdej małolaty” przestaje wystarczać i zaczyna nudzić, więc zaczyna cię ciągnąć do coraz lepszych rzeczy.  Bo trzeba się przygotować, żeby zrozumieć zajebistość “Nad Niemnem”  i zauważyć, że to, co kiedyś nudziło, teraz jest najlepszym shitem. Stąd taka rzeźnia lekturami w liceum dla ludzi, którzy nie czytali wcześniej.

Ale samego czytania też bym nie wynosiła na piedestał. Jest  mnóstwo zajebistych filmów i seriali, które też nas jakoś mogą sprowokować do myślenia i zasługują na takie same propsy jak książki. Taka Gra o Ton chociażby… Genialna jest.

Dlatego znów, mały apel – przestańta się chwalić i podniecać, że czytacie, tylko to, kurna, róbcie.

Author: Józia

Józia, 21-letnia studentka z Warszawy.

7 thoughts on “Czytam książki – liż mi stopy.

  1. dobrze, ku uciesze gawiedzi i Twojej satysfakcji wdam się w polemikę. Trochę czczą, bo w zasadzie nie mam nic mądrego do powiedzenia w tym temacie, ale czuję potrzebę , żeby sie wstawić za tymi biedakami co się ogłaszają światu swoją “literaturnością” i poza tyjm wyskrobię Ci komcia cobyś była szczęśliwa 🙂

    Co do quasi- czytelników, jeśli naprawdę odczuwają szczerą radość z tego, że “oddychają” i “chodzą”, to tym bardziej uważam, że powinni ją dzielić z bliźnimi, nawet poprzez tak wyświechtane medium jakim jest fejsbuk. Aye!

    Mnie akurat się ciepło robi na serduchu jak przeczytam sobie taki banalny frazes o kocyku i ka(F)ce , bo zaraz sobie myślę jakie to fajne uczucie oddawać się lekturze w momenice gdy musze zaiwaniać z kolejnym esejem o dupie Maryni, w której już skądinąd niejeden “yntelektualysta” ugrzązł na dobre. Bez jakichś wykmin, rozkmin, i kontemplacji.

    Ludzie z którymi studiuję non- stop wrzucają takie pierdoły, i wiem , że są szczerzy w tym co robią i w ten sposób wyrażają swój “kipiący garnek” , bo taki po prostu mają styl bycia. Cieszą się byle czym i zaraz to obwieszczają światu.

    Z perspektywy studenta, w świecie w kórym, nie czarujmy się , mało kto ma czas na czytanie czegoś więcej niż (tu wstaw nazwę jakiegoś szmatławca) uważam , że taka forma lansu jest jak najbardziej pożądana! Skoro “oddychasz” i “chodzisz”, to zapewne też żyjesz, więc na pewno znajdzie się grupka osób, którą to zainteresuje :))) Tak jak i czytanie, ot co.

    a co do “interesujących rzeczy , które są na odrobinę wyższym poziomie niż on sam”, to cholera, będę chyba musiał wyrzucić moją kolekcję harlekinów :)))

  2. Dzięki za komencia skrzypku, jestem zachwycona! I jeszcze bardziej jestem zachwycona, że uważasz, iż nie mam racji, bo mogę Ci udowodnić, że jednak mam 😉

    No to tak: z Twojego komentarza wynika, że – o kurka – Józia sobie zaprzeczyła! No bo co – najpierw pisałam, żeby wybuchać, malować włosy na fioletowo, nie zastanawiać się, co myślą o Tobie inne garnki (cieszę się, że ta metafora nadal funkcjonuje :)), a teraz mówię, że mnie to wkurza. Czy mam coś na swoje usprawiedliwienie?

    A jasne, że mam. Że tak powiem – każdy wybucha tym, co ma w środku, ekhm. I jedni mają fajne rzeczy do zaoferowania światu, inni nie. Jeśli ktoś ma do zaoferowania tylko poinformowanie reszty ludzkości, że chodzi, sra i oddycha, to, owszem, jest buchającym garnkiem, ale nie bucha niczym ciekawym. I, skoro już buchnął mi tym w oczy (ekhm, ta metafora posuwa się jednak za daleko), ja mam prawo powiedzieć, co o tym myślę.

    W tym konkretnym przypadku – gdy zobaczyłam obrazek w tym stylu pierwszy raz, uśmiechnęłam się. Drugi raz, zignorowałam. Raz pięćdziesiąty + zdjęcie udostępnione przez pewną znajomą, w którym tuli się do kubka z czekoladą i macha książką… postanowiłam napisać ten tekst.

  3. Ależ ja nie mówiłem, że się z Tobą nie zgadzam, broń cię Panie Boże (możliwe, że podzielam Twoje zdanie?). Chroniłem tylko pocziwców przed Twym gniewem Khaleesi. Oczywiście, masz prawo mówić to, co myślisz, tym bardziej , że sensownie piszesz. Powiem nawet więcej, masz prawo nawet skorzystać z opcji wyłączenia notyfikacji w fejsbuku i blokowania (nie)znajomych ;). Też nie lubię nudziarzy. Do lansiarzy nic nie mam, żeby nie wyjść na hipokrytę ha ha. Twoje doświadczenie przypomina mi o mistycznej alegorii o “sucharze”. Raz smakuje dobrze mimo , że trochę cierpki, dalej jest już tylko gorzej 🙂

    ale

    Z ludźmi (z nami? :P) jest tak, że lubimy różne kredki (i różne sucharki w różnej ilości i miejscach), rozumiem , że dostałaś jedną z takich kredek w oko (sorry, musiałem ukrócić Twoją metaforę, bo istotnie zmierzała “do dupy” :)), ale kurdę reakcja trochę nad wyraz do przewiny. Wydaje mi się, że jednak potrzeba czytania mimo wszystko reprezentuje wyższy poziom niż potrzeby fizjologiczne. Poza tym nie wiesz czy taka osoba nie ma nic więcej do zaoferowania. Póki co, zatrzymaliśmy się na etapie tego , że oferuje coś natarczywie, co Ci się nie podoba. Czemu nie napiszesz i nie zapytasz co czyta? Wtedy będziesz mogła lepiej ocenić na ile to pozerstwo, które powinno się piętnować z czystej radości, a na ile kwestia “garnka” 😀 Motywacje bywają bardzo złożone ( a czasem beznadziejnie prostackie, fakt :P).

    I zapomnij, że uda Ci się cokolwieć “udowodnić”. Nie stworzysz warunków laboratoryjnych do eksperymentu, pozytywizm jest passe, teraz społeczny konstrukcjonizm jest na fali (oł je, właśnie o tym czytam, ). Nasza świadomość i percepcje są kształtowane przez społeczeństwo w którym żyjemy i interakcje społeczne. Także możesz mnie co najwyżej przekonać do swoich racji, a ja i tak sobie to zinterpretuję przez pryzmat swoich doświadczeń i spostrzeżeń i nikt w tej kwestii nie będzie dużo bardziej lub mniej miał racji (tejk dis bijacz) ;). Kochajmy się i palmy marihuajnę zamiast się osądzać :)))))

    Dobra miłego dnia, ja idę po swoją porcję leków, bo mnie poniosło 😉

    serwus :*

  4. Hmm przeczytałam Twój komentarz parę razy i hmm… Chodzi Ci o to, że nie powinnam tak generalizować i wrzucać wszystkich do jednego worka, ja? I że nie ma czegoś takiego jak całkowicie “przekonać do swojej racji”?
    No to tak. Wiem, że istnieje przekonanie, iż generalizowanie jest złe. Ale nie da się od tego uciec, tak funkcjonujemy, że upraszczamy sobie otaczającą nas rzeczywistość. Także zdaję sobie sprawę, ze gdy piszę “pogardzam ludźmi wrzucającymi takie obrazki”, wiem, że część z nich wcale na to nie zasługuje, bo nie zrobiło tego z pobudek, które mnie wnerwiają – czyli chęci zaimponowania innym i udowodnienia, ze jest się lepszym, tylko poczuło magię chwili albo tęsknotę za kocykiem i spokojem. Może powinnam to dopisać w tekście, prawda, ale jeśli bym się tak asekurowała po każdym zdaniu, to wszystko byłoby cztery razy dłuższe i w rezultacie nieczytelne…
    Po drugie, owszem, każdy ma własne jakies doświadczenia przez które patrzy na świat, ale pamietaj – tylko krowa nie zmienia zdania! 🙂

  5. Ostatnio poczułem coś takiego o czym piszesz w tym tekście kiedy wrzuciłaś na pejsa jakąś pozycję do “przeczytane książki” (o ile się nie mylę i rzeczywiście byłaś to Ty), pomyślałem coś w stylu: “oho, myśli że jest lepsza bo czyta, niech wszyscy wiedzą jaka jestem mądra a tępaki co nie czytają niech widzą że ja czytam i niech wiedzą że są tępi” 😀

  6. Wątpię czy to była Józia, bo jeśli wierzyć fejsbogowi to przeczytała tylko 5 książek w swoim życiu :))))

  7. skoro czytanie jest domeną ludzi mądrych to być może osoby uchodzące za głupie afiszują się swoim oczytaniem by udowodnić,że ‘takie tępe nie są’. jak dla kog0s czytanie książek jest czymś naturalnym to tak się tym nie jara.

Leave a reply to Gruby Cancel reply